Zima, zima, zima ale śniegu niestety nie ma…a ja, jak zapewne każde dziecko, już tak bardzo czekam na śnieg, góry i narty. Pierwszy raz w górach byłam jak miałam 9 miesięcy – wtedy ledwo umiałam jeździć na sankach. Natomiast swoją przygodę z nartami zaczęłam trochę później- jak miałam 3 lata. Ponieważ cała moja rodzina jeździ na nartach (mama, tata, dziadziuś, babcia) ja też bardzo chciałam. I jak to dzieci mają w zwyczaju prosiłam, prosiłam, prosiłam i prosiłam, aż wyprosiłam 🙂 I rodzice zapisali mnie na szkółkę narciarską dla dzieci. Zobacz jak stawiałam swoje pierwsze kroki na nartach czy raczej pierwsze narty na śniegu Na specjalnej taśmie wjeżdżałam na górkę a tam trzymając kijek instruktora lub instruktorki uczyłam się jak utrzymać się na nartach. Jak już mi się to udawało, instruktor uczył mnie jak jeździć pługiem czyli robić z nart taki trójkącik żeby nie nabierać prędkości. Wołał wtedy do wszystkich dzieci – pizza! pizza! Bo w ten sposób ułożone narty wyglądają jak kawałek pizzy. A ponieważ było to w Austrii, a pizza to międzynarodowe słowo, wszystkie dzieci rozumiały o co chodzi i wykonywały to polecenie, a przynajmniej próbowały J. Oprócz nauki jazdy na nartach były też inne śnieżne atrakcje, zresztą zobaczcie sami J Rok później kontynuowałam naukę już w Polsce i nabyłam kolejnych umiejętności ale to już jest temat na następny raz J
W każdym razie narty to wielka frajda i zachęcam Was, żeby spróbować jeśli będziecie mieć taką możliwość! Można się wybrać na narty na poznańską Maltę i tam spróbować swoich sił w tym sporcie.
Wjeżdżam na specjalnej taśmie na górkę
Moje pierwsze zjazdy wykonywałam trzymając kijek pani instruktorki, która mówiła do mnie jak mam jechać i to po angielsku bo byłam za granicą 🙂 Więc musiałam myśleć i o tym jak nie upaść i o tym co pani do mnie mówi 🙂 Przekonałam się też, że warto się uczyć języków już od najmłodszych lat 🙂
Jak się nie przewrócisz to się nie nauczysz J. Wszystko wymaga ćwiczeń i uporu. Ale im więcej próbowałam tym mniej upadałam! Warto być wytrwałym mimo wielu niepowodzeń.
Pizza! Pan instruktor uczy jak zrobić pizzę – czyli jak jeździć pługiem. W przeciwnym razie jechałabym prosto w dół, nabierała prędkości, nie kontrolowała nart i….kraksa gotowa
Zasłużony relaks na dmuchańcach., Jakie mam teraz lekkie nogi! Bez tych nart!
Z moją nową austriacką koleżanką w drodze na pontonową karuzelę:) Ja bardzo lubię poznawać nowe koleżanki i kolegów gdziekolwiek nie pojadę. Okazało się, że nawet w innym kraju jest to możliwe i że nie trzeba mówić w tym samym języku żeby się zaprzyjaźnić.
Ale frajda na tych pontonach!!!
Zjazd na sankach z wielkim hamulcem! Jechałam szybko i wcale się nie bałam – dałam sobie świetnie radę! Wyhamowałam na czas i w nic nie uderzyłam!
Wesoły autobus z małymi narciarzami na pokładzie. Ale to nie jest taki zwykły autobus bo zamiast kół ma…płozy! Bardzo pomysłowe, prawda?
Autorka
Martynka Nalewalska